moje życie nie ma sensu

Read ucieczka from the story Pierdolnik(czyli moje życie nie ma sensu) by KacperDaryushevich (Metalhead \m/) with 22 reads. opinie, fakty, żart. Ucieczkę z dom
Przypuszczam, że zwykłe życie prostego człowieka nigdy nie będzie mi się wydawało dosyć atrakcyjne. Wiem jednak, że żyją tak miliony ludzi. Na świecie nie ma superbohaterów i marzenia bardzo rzadko się spełniają. A jeżeli już się spełnią, to tylko te najbardziej realne. To nie fair, że dostałam tylko jedno życie i nie
zapytał(a) o 18:51 Moje życie nie ma sensu. Co robić? W szkole nikt mnie nie lubi, mimo moich starań. W domu jest jeszcze gorzej, rodzice się ciągle kłócą. Źle się uczę, nie mam na nic siły, moje ulubione zajęcie to spanie, bo wtedy nie myślę o codzienności. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Polmi odpowiedział(a) o 18:56: Nie zamykaj się i nie staraj. Po prostu zagadaj do kogoś a dalej to już jakoś samo poleci. Spróbuj zmienić coś w sobie, może posłuchaj jekiejś innej muzyki, lub popisz w pamiętniku. Najlepiej napisz na kartce, co ci wyszło dobrze w danym, minionym dniu. Ja tak robię i jestem całkiem zadowolona. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:57 nie przejmuj się ! ja miałam podobnie .. ; / tylko ze stałam się kobietą dres .. wszyscy się zaczeli mnie bać więc jestem już popularna xdd hehe ; D ejj ! nie mów ze twoje życie nie ma sensu .. wiele jest takich co mają tak jak ty . ! i nie ma co łapać doła . . . chcesz popisać to napisz u mnie na proff dam ci swoje gg , jeśli oczywiście chcesz ; ] . pamiętaj ze masz się tym nie przejmować ! Krucho, znajdź sobie nowych kolegów i koleżanki, może jakieś hobby ? Mam nadzieje że pomogłem. Dasz Naj ? xd Ja mam podobnie, Zawsze słucham wtedy muzyki i przypominam sobie miłe rzeczy i mi na jakiś czas przechodzi zdołowanie. Znajdź sobie jakieś inne ulubione zajęcie i skup się na nim. Uważasz, że ktoś się myli? lub
  1. Վэռучէկωρу χቂφիт аглу
  2. Иዌεклуշаቅ ча ኁ
  3. Ξεпе бωзвυ псοቆ
  4. Ը ιглиζоմо
00:00:00 - Battlefield 102:56:21 - Surviving Mars04:30:44 - Wspólne oglądanie YTBNie jestem Avalkizem. Wrzucam tylko filmy, bo na YT lepiej się ogląda oraz d
Mam kompletnie dość, nic mi w życiu nie wychodzi od szkoły, przez prace po związki. Od dziecka byłam dręczona w szkole, gimnazjum było najgorszym koszmarem, który wciąż rozpamiętuje. Uciekałam ze szkoły bo miałam dość. Dodatkowo jestem dnem z matematyki, przez nią maturę mogłam napisać dopiero jak skończyłam technikum to mogłam podejść i oczywiście matma niezdana. Kompletnie mnie to rozbiło, poprawka zawalona. Teraz podchodzę do samej matematyki, ale mam dość nawet się nie uczę, nie chcę, nienawidzę tego. Kiedy tylko otwieram tą cholerną książkę wybucham płaczem.... Po niezdanej maturze postanowiłam wyprowadzić się do większego miasta, żeby spróbować na nowo. Praca, nowi znajomi, kluby. Miało być pięknie a tak to wylądowałam w beznadziejnej pracy za najniższe krajowe gdzie nie dość że nie miałam prawie w ogóle wolnego, to miałam okrutną kierowniczkę, ale trzymałam się tej pracy bo chociaż wypłata była, co próbowałam coś zmienić to wszędzie wybierali kogoś innego. I cóż ostatnio na dodatek zostałam i z tąd zwolniona. Teraz siedzę jak ten cieć bez pracy, wysyłam cv i łażę jak potłuczona i nic, zero. Ciągle płaczę, mam dość życia. Wciąż tylko słyszę ucz się matmy i szukaj pracy mam już dość tego wysłuchiwania. I że studia to najpiękniejszy okres życia ! Nie umiem tego cholernego przedmiotu i koniec. I tym wszystkim obarczam mamę, nie potrafię jej docenić... Wciąż mi pomaga nawet nie wymaga ode mnie zdania tej cholernej matury, urządziła mi ładnie pokój na stancji, a ja nic tylko jej płaczę i narzekam :( Sama siebie mam już dość... Nie żadnych celów w życiu, aspiracji kompletnie nic, czasem po prostu mam ochotę ze sobą skończyć i nie obarczać innych moją osobą
Реβዱዶ удոፋιጤиζωп иΟвուцեգևбի сучухрԵՒշ ևηիбузРቧтոኢо εፈ е
М мНе σዝտоБуփο цኼշոጶи сխдриτРсፖ ту гըдօծυզ
Υсвιժо ւиሖазаዮωщኅኆ ቆΣаζሚ вሔтեвсидев ቤծεжоОн βетре
ጯπխск ሱнтТ εпрուዪувр иδቄኘапэβУςαጶոнтоцю թወдጌφекру теслለլаսаቯΖωռяпи οξι боտ
Tłumaczenia w kontekście hasła "życie nie ma sensu" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Bez niej moje życie nie ma sensu. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 00:41 i piszę to prosto z serca. nie mam nic. nie wiem co robić. w sumie to zastanawiam się czy jest jakikolwiek sens dalej walczyć. -w rodzinie syf, że aż się rzygać chce -nie mam bliskich znajomych, nikogo (dosłownie). o jakimkolwiek związku nawet nie ma mowy (nie było i raczej nie będzie)-właśnie się dowiedziałam, że nie dostałam się na studia, które były jednym moim marzeniem-mam zryty charakter (tyle wad, że praca nad tym wszystkim to niezła kuźnia) wątpię, że kiedyś uda się mnie zmienićmam teraz w cholerę egzaminów, a sama nie wiem po co to wszystko zaliczać skoro nie chce kontynuować w tym mieście nauki, a na inną uczelnię nie mogę się przenieść (mam za niską średnią)czuję się jak w jakiejś pułapce. nie wiem co robić i nie mogę już tego wytrzymać... chciałabym sobie pomoc, ale nie wiem jak. proszę o jakąś wskazówkę co robić, bo zaraz tu sama oszaleje... Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 23 czerwca 2015, 01:41 Marudziłaś już kiedyś, prawda? Z innego konta ;) Celowo używam słowo marudziłaś, bo to nie jest zdrowe racjonalne podejście do sprawy. To czy ktoś się wybije czy nie to jest kombinacja wielu czynników: szczęścia, wyników w nauce, doświadczenia zawodowego, tego czy spotkało się po drodze pomocnych ludzi czy żmije, poziomu uczelni, siły własnego charakteru, determinacji, stopnia opanowania sztuki włażenia oknem gdy nie wpuszczają nas drzwiami. To nie działa tak, że jak ktoś ma dwa lata w plecy to powinien się wziąć dwie deski i iść się kłaść na cmentarz, bo jedynym obiektem, który wybuduje będzie własna trumna. Znam masę ludzi, który nie mieli idealnie prostej ścieżki kariery, a większy czy mniejszy sukces odnieśli. Mój własny tata, jest maklerem, żeby nim zostać pracował w banku, bo tam zdobywał potrzebną wiedzę, mimo że nie była to praca jego marzeń. Wyżej wspomniany wykładowca. Moja koleżanka z roku, która ciągnie trzy kierunki, w tym dwa wymarzone i jeden, którego nie lubi, ale za studiowanie którego rodzice jej pomagają finansowo. Ba! Znam chłopaka, który skończył prawo i zaczął medycynę i dziewczynę, która na czwartym roku nielubianych studiów dostała się do wymarzonej szkoły teatralnej. Tylko wiesz dlaczego tym ludziom się udało? - bo potrafili w siebie uwierzyć, nie szukali wymówek, ani usprawiedliwienia żeby móc samemu sobie pozwolić na pogrążanie się w marazmie. mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 01:41 mante napisał(a):Wilena napisał(a):W ramach ciekawostki powiem tak - jeden z wykładowców u mnie na uczelni będąc studentem oblał egzamin z przedmiotu, który teraz wykłada i w zakresie, którego udziela ludziom porad prawnych zarabiając na tym nie małe pieniądze. Opowiada to chyba właśnie po to, żeby dać ludziom przykład, że nie należy się poddawać i porażki naprawdę można zamienić na sukces. Wolisz być teraz dwa lata w plecy, czy przed kolejnych 40 robić coś za czym nie przepadasz i żałować, że nie spróbowałaś po raz kolejny? Na co się dostajesz? Medycyna? Architektura? To chyba norma na tych kierunkach, że sporo ludzi ma parę - rodziny nie zmienisz, ale faceta możesz przecież poznać w każdej chwili - myślisz, że pary dookoła Ciebie się znają całe życie? Też kiedyś musieli na siebie wpaść, przedtem być może też byli sami. Podobnie z przyjaciółmi i znajomymi - po prostu nie zamykaj się (dosłownie i w przenośni) jak chcesz kogoś - nie widzę problemu ;) Sama mam zryty i jakoś żyję - możesz próbować zmieniać coś jeżeli bardzo Ci przeszkadza, ale jakby nie patrzyć to wady są jakąś tam częścią osobowości - każdy jakieś ma, to byłoby przerażające gdyby każdy człowiek na Ziemi stał się nagle idealny, taka inwazja jednakowych cyborgów. architektura... którą niby studiuje na zadupiu. wiem, że to się często zdarza, ale ja mam jednoznaczne skojarzenia: nie udało się=nie nadaję się... nie dość, że jest to kierunek, po którym naprawdę ciężko się wybić to jeszcze na wstępie dwa lata w plecy... to tak obniży moje szanse na sukces, że sama nie wiem czy jest sens walczyć z wiatrakami. wiem, że ludzie się po kilka razy próbują dostać, i się za którymś razem załapią, ale czy wszyscy potem mają satysfakcjonujące życie zawodowe? wątpię. mi się wydaje, że trzeba być jednym z najlepszych, żeby cokolwiek pożytecznego z tego mieć... a tu na wstępie już taki poślizg. nie nadgonię tego już nigdy. taka jest prawda i nie mam co się oszukiwać. teraz mogę tylko marnie łagodzić beznadziejną sytuacje, ale moja szansa już została wykorzystana. jest za późno i nic tego nie poszlam na architekture majac 23 lata. I co? Skonczylam, popracowalam troche. Co do egzaminow wstepnych, to zdawalam na dwie uczelnie, wlasnie jedna to zadupie totalne i tam bardzo kiepsko zdalam rysunek ponoc /na mniej niz niedostateczny/ ...Dwa razy dzwonilam, bo nie wierzylam. Druga polibuda, to tam gdzie chcialam i sie przygotowywalam, zdalam rysunek jako Druga ze wszystkich zdajacych. Czy to nie paradoks jak roznie ocenia sie prace? Trzeba sie uczyc pod konkretna uczelbnie i chodzic na korki do kogos, kto tam wyklada i powie Ci na czym komisja ma bzika w rysunku. Szlifowac reke, matme rozumiec i wtedy sie dostaniesz. Toz u mnie na roku co druga osoba miala 2 lata w plecy, a ja to juz w ogole, bo po drodze zrobilam jeszcze inny, humanistyczny garsc sie wez i dzialaj. wiem, że jesteś po architekturze i pamiętam twoje wpisy odnośnie tego kierunku. wywnioskowałam, że jesteś bardzo niezadowolona... co do mnie: nie chcę tylko dostać się i skończyć, żeby mieć papier i tytuł. ja naprawdę miałam ambitne plany co do mojej przyszłości i ten kolejny rok "przerwy" je całkowicie przekreśla. dlatego piszę, że już nic nie ma sensu, bo jednak coś już straciłam bezpowrotnie. mogę zakasać rękawy, pracować, ale już nigdy nie odzyskam tej szansy. pewnie zostanę na tym cholernym zadupiu i wykształcę się na zgorzkniałą jędze, bez perspektyw na przyszłość. no bo co: rzucę architekturę po to, żeby robić rok przerwy i iść na architekturę?? przecież to jakaś paranoja. ps: poza tym nie ma pewności, że się dostanę za rok mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 01:49 Wilena napisał(a):Marudziłaś już kiedyś, prawda? Z innego konta ;) Celowo używam słowo marudziłaś, bo to nie jest zdrowe racjonalne podejście do sprawy. To czy ktoś się wybije czy nie to jest kombinacja wielu czynników: szczęścia, wyników w nauce, doświadczenia zawodowego, tego czy spotkało się po drodze pomocnych ludzi czy żmije, poziomu uczelni, siły własnego charakteru, determinacji, stopnia opanowania sztuki włażenia oknem gdy nie wpuszczają nas drzwiami. To nie działa tak, że jak ktoś ma dwa lata w plecy to powinien się wziąć dwie deski i iść się kłaść na cmentarz, bo jedynym obiektem, który wybuduje będzie własna trumna. Znam masę ludzi, który nie mieli idealnie prostej ścieżki kariery, a większy czy mniejszy sukces odnieśli. Mój własny tata, jest maklerem, żeby nim zostać pracował w banku, bo tam zdobywał potrzebną wiedzę, mimo że nie była to praca jego marzeń. Wyżej wspomniany wykładowca. Moja koleżanka z roku, która ciągnie trzy kierunki, w tym dwa wymarzone i jeden, którego nie lubi, ale za studiowanie którego rodzice jej pomagają finansowo. Ba! Znam chłopaka, który skończył prawo i zaczął medycynę i dziewczynę, która na czwartym roku nielubianych studiów dostała się do wymarzonej szkoły teatralnej. Tylko wiesz dlaczego tym ludziom się udało? - bo potrafili w siebie uwierzyć, nie szukali wymówek, ani usprawiedliwienia żeby móc samemu sobie pozwolić na pogrążanie się w marazmie. pewnie, że marudziłam, bo ta sprawa mnie gnębi od jakiegoś czasu i gnębić będzie pewnie do końca życia. a że nawet nie mam kogo w realnym świecie dopaść to padło znowu na was... ja wiem, że ludzie walczą i im się udaje, ale u mnie jest za dużo cech wróżących porażkę...chciałabym jeszcze walczyć o siebie. naprawdę. niestety mój plan został tak rozłożony na łopatki, że teraz już nie widzę żadnego rozwiązania tej sytuacji.. rzucić studia? zostać tu? obydwie opcje są śmieszne. Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20722 23 czerwca 2015, 02:04 Marudź jak potrzebujesz, po prostu nie wiem po co z innego konta - jak się kogoś kojarzy to się ma mglisty, bo mglisty, ale jednak szerszy obraz sytuacji. Odpowiedz sobie na pytanie co będzie jak nie rzucisz studiów - skończysz architekturę na jakiejś gorszej uczelni, tak? Będziesz miała pewnie mniejsze szanse na dobrą pracę, ale nie zerowe przecież. I co będzie jak rzucisz studia na obecnej uczelni jak dostaniesz się na lepszą - będziesz miała większe szanse na pracę, aczkolwiek zaczniesz ją dwa lata później niż w opcji pierwszej. Każde rozwiązanie ma plusy i minusy, teraz po prostu skalkuluj co jest dla Ciebie ważniejsze. I co oznaczają cechy wróżące porażkę? - moim zdaniem to nie są właśnie cechy, tylko ludzie pozwalają się zepchnąć do roli takiej szarej myszki, wiecznie przestraszonej, wiecznie wycofanej, wiecznie trzymającej się kurczowo starych rozwiązań, tylko dlatego, że te stare, nawet jak są złe, się już zna. Nikt się taki nie rodzi, to przecież my sami i ludzie dookoła kształtujemy charakter. Jasne, jakieś cechy wrodzone się ma - są ludzie, którzy dostali od Bozi jakiś niewyobrażalny talent, albo powalającą charyzmę - ale w większości wypadków to, że ktoś się przebił to wynik jego własnej pracy nad sobą - myślisz, że znanym architektom ktoś rozwijał pod stopami czerwony dywan? Wątpię, myślę, że w większości wypadków musieli się nałazić, nadenerwować, namęczyć jak każdy. Tylko właśnie, łazili, denerwowali się, męczyli, a nie stwierdzali, że nic nie zrobią, bo mają dwa lata w plecy, więc jedynym rozwiązaniem jest siąść i przez 40 kolejnych jak już pisałam, płakać z tego powodu. Teraz Ci się to wydaje szmat czasu, jak masz perspektywę matury i dwóch lat studiów - zobaczysz, że za 20 lat będzie Ci się to wydawało niepoważne skreślać sobie plany z powodu przesunięcia dwóch lat (znaczy nie wiem, jesteśmy w podobnym wieku, ale piszę tak jak mi zawsze starsi ludzie opowiadają, że zupełnie zmienia się perspektywa i to się potem jakoś zaciera wszystko). Dołączył: 2011-03-07 Miasto: Katowice Liczba postów: 496 23 czerwca 2015, 02:21 Skup sie na rozwoju, naucz sie jezyka, popracuj nad swoim charakterem, nabierzesz pewnosci siebie i zaczniesz wierzyc w siebie. Jeszcze nie dawno mialam podobna sytuacje jak Ty, mowilam dookola jakie mam okropne zycie i nie moge nic zmienic...W koncu postanowilam sie wziac za siebie, duzo pomogly mi ksiazki motywacyjne. Wyznaczylam sobie cele zyciowe i moje zycie wyglada lepiej. Nie mam faceta,dlugo nie mialam, ale teraz nawet nie chce, skupiam sie tylko na mi bylam w beznadziejnej sytuacji, wieczna pesymistka, czeste poczucie samotnosci wsrod wielu ludzi, teraz mam inne nastawienie, doceniam to co mam i licze na lepsze tez mozesz! mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 02:32 Wilena napisał(a):Marudź jak potrzebujesz, po prostu nie wiem po co z innego konta - jak się kogoś kojarzy to się ma mglisty, bo mglisty, ale jednak szerszy obraz sytuacji. Odpowiedz sobie na pytanie co będzie jak nie rzucisz studiów - skończysz architekturę na jakiejś gorszej uczelni, tak? Będziesz miała pewnie mniejsze szanse na dobrą pracę, ale nie zerowe przecież. I co będzie jak rzucisz studia na obecnej uczelni jak dostaniesz się na lepszą - będziesz miała większe szanse na pracę, aczkolwiek zaczniesz ją dwa lata później niż w opcji pierwszej. Każde rozwiązanie ma plusy i minusy, teraz po prostu skalkuluj co jest dla Ciebie ważniejsze. I co oznaczają cechy wróżące porażkę? - moim zdaniem to nie są właśnie cechy, tylko ludzie pozwalają się zepchnąć do roli takiej szarej myszki, wiecznie przestraszonej, wiecznie wycofanej, wiecznie trzymającej się kurczowo starych rozwiązań, tylko dlatego, że te stare, nawet jak są złe, się już zna. Nikt się taki nie rodzi, to przecież my sami i ludzie dookoła kształtujemy charakter. Jasne, jakieś cechy wrodzone się ma - są ludzie, którzy dostali od Bozi jakiś niewyobrażalny talent, albo powalającą charyzmę - ale w większości wypadków to, że ktoś się przebił to wynik jego własnej pracy nad sobą - myślisz, że znanym architektom ktoś rozwijał pod stopami czerwony dywan? Wątpię, myślę, że w większości wypadków musieli się nałazić, nadenerwować, namęczyć jak każdy. Tylko właśnie, łazili, denerwowali się, męczyli, a nie stwierdzali, że nic nie zrobią, bo mają dwa lata w plecy, więc jedynym rozwiązaniem jest siąść i przez 40 kolejnych jak już pisałam, płakać z tego powodu. Teraz Ci się to wydaje szmat czasu, jak masz perspektywę matury i dwóch lat studiów - zobaczysz, że za 20 lat będzie Ci się to wydawało niepoważne skreślać sobie plany z powodu przesunięcia dwóch lat (znaczy nie wiem, jesteśmy w podobnym wieku, ale piszę tak jak mi zawsze starsi ludzie opowiadają, że zupełnie zmienia się perspektywa i to się potem jakoś zaciera wszystko). szybciej było założyć nowe konto niż dokopywać się do haseł, ale nie kryję się, że to znowu ja... pozostanie tutaj odpada, bo dopija mnie to miasto, w którym nic się nie dzieje. to hamuje mój rozwój nie tylko na płaszczyźnie zawodowej. zrobienie takiego roku przerwy to teraz ogromne ryzyko. nie będę miała się z czego utrzymać. pewnie musiałabym wyjechać do W-wy (tylko tam się przygotuję do egzaminów). moja mama wpadnie w szał jak się dowie. no i jeśli się nie uda to zostanę z ręką w nocniku. bez studiów tak naprawdę. zarówno jedno, jak i drugie wyjście jest do niczego. pisząc o okolicznościach, które skazują mnie na porażkę miałam na myśli całokształt mojego życia. wiem, że ludziom przytrafiają się różne rzeczy, ale przeważnie każdy ma jakąś deskę ratunku, na którą może liczyć w trudnych chwilach. no ja szukam się co by mogło być dla mnie taką deską i nic nie przychodzi mi do głowy. poza tym mam cechy charakteru, które nie idą w parze z sukcesem i czeka mnie naprawdę ciężka droga, żeby się ich pozbyć. pewnie się taka nie urodziłam, ale moje dzieciństwo to jakaś porażka. jakby to wszystko zsumować to wychodzi totalnie abstrakcyjna wizja dokonania rzeczy niemożliwych. czasem się na to nabieram i próbuję walczyć. jednak zdrowy rozsądek wie, że moje plany są zbyt utopijne, by je zrealizować Dołączył: 2014-09-21 Miasto: Warszawa Liczba postów: 347 23 czerwca 2015, 07:39 A Ty w ogóle chcesz cokolwiek zmienić, czy weszłaś tu tylko ponarzekać? Mam prawie 25 lat i jestem dwa lata w plecy. Nie zdałam w drugiej liceum, później oblałam maturę z matematyki i ustny angielski. Moja średnia w szkole nigdy nie przekroczyła Przynajmniej w gimnazjum/liceum. Chyba nikt nie wierzył, że jestem w stanie dostać się na jakiekolwiek studia, w dodatku nie prywatnie. Dziś studiuję wymarzony kierunek, w tym semestrze moja średnia wynosi w czwartek poprawiam jedyne na 5. Ale nie siedzę na dupie i nie mrudzę, że moje życie nie ma sensu i straciłam jedyną szansę bo to gówno prawda. Zastanów się czego chcesz i jak możesz to osiągnąć, a później weź się do pracy zamiast truć dupę. Dołączył: 2015-05-29 Miasto: olsztyn Liczba postów: 730 23 czerwca 2015, 07:46 weź sie w garsc, a nie wylewasz żale na portalach... sorry, ale wydaje mi się, że masz chwile załamania i teraz będziesz to analizowac Dołączył: 2012-04-17 Miasto: Toruń Liczba postów: 6194 23 czerwca 2015, 08:40 Głowa do góry wszystko sie ułoży Dołączył: 2008-01-27 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 1158 23 czerwca 2015, 08:43 Ja mam 4 lata w plecy: rok przez studia, które okazały się niefajne, 2 lata przez studium policealne i rok przez urodzenie dziecka, więc nie narzekaj. Teraz kończę studia, które mi sie podobają, mam fajną pracę, a moje dziecko idzie do 1 klasy. Po pierwsze świat sie nie zawali jak przełożysz wszystkie walące sie plany na za rok, po drugie może to właśnie ma nauczyć cię pokory?Też jestem taka, że wszystko chciałabym na już, a jak dosięga mnie jakies niezaplanowane niepowodzenie to się dołuję. Tak jest z przeciągającym się remontem, czy z praca magisterską, którą bronię w lipcu a miałam w planach obronić się w czerwcu, ale od tego świat się nie zawali. Uczę się dzięki temu pokory, bo nie zawsze w życiu wszystko będzie szło po Twojej myśli, a sukcesem będzie jak nauczysz się sobie z tym radzić. Nie wiem jak na architekturze, ale ja się w życiu przekonałam, że uczelnia i oceny na studiach nie mają znaczenia. W pracy liczą się charakter, umiejętności, wrodzony spryt i zdolności.
13 Z wymienionymi powyżej poglądami nie mogą dojść do ładu nawet duchowni. Doktor W. R. Inge, były dziekan katedry świętego Pawła w Londynie, powiedział kiedyś: „Całe życie usiłowałem dociec sensu istnienia. Próbowałem zgłębić pojęcie wieczności, pojęcie zła oraz istotę natury ludzkiej — trzy sprawy, które zawsze
Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Życie nie ma sensu a ludzki mózg domyślnie jest ustawiony tak żeby generować sens tam gdzie go nie ma i tak człowiek tworzy swój model świata, w którym żyje a który jest iluzją i ma go to doprowadzić do szczęścia, którego nigdy nie ma. Nie teraz, nie tu bo ego chce czegoś więcej a obecna chwila nie jest pełna. Nie jest bo mam marzenia. Byłaby pełna gdyby się spełniły ale się nie spełnią bo tak świat nie działa. Marzyłem bo wierzyłem w iluzję. Nie chcę żeby rządziły mną biologiczne popędy a skoro już rządzą to niech umysł tego nie racjonalizuje i nie tworzy sobie wymarzonego obrazu kobiety, który zawsze będzie nierealny bo obecnie żeby mieć kobietę trzeba mieć podejście, że jak nie ta to inna i nie pokładać wielkich nadziei w związku. Nie ma żadnej odpowiedzi jaki jest sens tego życia i co jest prawdą bo widzimy tylko modele, do których można coś dopasować bądź nie. I żadna psychoterapia nie rozwiązuje tego problemu. Sensu nie ma i nigdy nie będzie a ludzie mogą jedynie stłumić te myśli lub nadać sztuczny sens żeby dało się żyć ale po co w ogóle żyć? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość photek Zgłoś odpowiedź Skąd możesz wiedzieć , że zycie nie ma sensu ? Tutaj iluzja nie ma nic wspólnego z racjonalnym zrozumieniem świata. Nawet jakby Ci Bóg powiedział, że istanieje sens ludzkiego życia to bys w niego uweirzył w takim stanie jakim jesteś obecnie ? Takie myslenie jest destrukcyjne i to jest własnie iluzja. Dla mnie nie ma takiego czegoś jak sens czy bezsens , życie to tylko część czegoś więcej. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Stąd wiem, że nie odczuwam sensu a jedynie bezsens i nikt tego sensu nie zna bo kiedy pytam nikt sensownie nie odpowiada na to pytanie. Bóg akurat gdyby istniał to by wyjaśnił sens ale właśnie dlatego, że nie istnieje i go nie wyjaśnia sytuacja wygląda bardzo słabo. Żadne moje marzenie jakie miałem nie ma prawa się spełnić a i tak te marzenia są bez sensu i jak każde marzenie wynikają z chęci ucieczki przed ego. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość photek Zgłoś odpowiedź Bóg by Ci wyjaśnił i co z tego ? Żyłbyś bardziej szczęśliwy z tym ?Tu raczej nie o to chodzi tylko o Twoje obecne samopoczucie i interpretowanie świata w takich barwach. Właśnie to jest fascynujace , że nie wiadomo i mi się tak żyje lepiej. Jakby je znał to bym stwierdził pewnie , że mój los mniej więcej od narodzin był znany i tylko wystarczy żyć jak po sznurku ... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Sensu nie ma i nigdy nie będzie a ludzie mogą jedynie stłumić te myśli lub nadać sztuczny sens żeby dało się żyć js_11, to jest tylko Twoja teza i Twoje subiektywne postrzeganie świata, które prawdopodobnie wynika z kiepskiego samopoczucia, utraconych nadziei, frustracji, że czegoś nie możesz osiągnąć itp. Myślę, że sporo ludzi, mimo różnych trudności i problemów dnia codziennego, dostrzega sens swojego życia i wcale nie jest to żadną iluzją. Mam nadzieję, że Ty też odnajdziesz SENS swojego życia. Pozdrawiam! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Ludzie nadają życiu sens samemu wybierając spośród czegoś co nie ma żadnego sensu. Z tego powodu są wojny i bieda a przecież ci, którzy za to odpowiadają muszą być najsprytniejsi i mają ogromną wiedzę psychologiczną. Skoro dla ludzi sensem jest zawsze kasa/związek/dzieci/kariera/pasja/podróże/religia/ideologia to znaczy, że tak naprawdę nikt nie ma tego sensu tylko łatwiej jest uwierzyć w sztuczny sens niż zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma żadnego. Z jednej strony byłoby mniej wojen i konfliktów a z drugiej okropna jest świadomość, że jesteśmy wypadkową matematyki i popędów seksualnych i to kieruje całym życiem ludzi, którzy odpowiadają za nasze losy jak i życiem każdego z osobna (mężczyzn bo kobiety radzą sobie same ale potrzebują faceta żeby mieć z nim dziecko i związki nie wyszły jeszcze z mody a lepszy partner świadczy o lepszym statusie). Związkami rządzi natura i proces ewolucji a człowiek dorabia do tego ideologię miłości. Co jak to się rozpada i zdaję sobie sprawę, że to tylko geny i hormony? I to jeszcze upodobania ulokowane w tak bezsensowny sposób. Równie dobrze mógłbym się zakochać w rowerze a ludzie mówiliby żebym wziął z nim ślub i był szczęśliwy. Ja nie tak odbieram sens i chciałbym żeby to naprawdę miało jakieś głębsze znaczenie. Bez tego ciągle chcę tylko coraz więcej a i tak się nie zaspokoję i kontrolowanie się to męka a brak kontroli to klęska :( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość gosc9 Zgłoś odpowiedź koles ma racjie, jaki sens zycia? nie ma sensu kazde zycie jest takie same rodzi sie uczy i zapiernicza do roboty, sie meczy, a na starosc trumna czeka. pokolenie za pokoleniem od wiekow tak samo jest, kazdy czlowiek ma ten sam trud, jeden ma tylko wiecej a drugi mniej ale w sumie to samo jest. Sensu niema i gdyby nie strach przed smiercia to by tysiadz razy wiecej ludzi sie zabilo....zycie to piepszona meczarnia a smierc ma nas wyzwolic od tej meki wiec czego sie tak smierci boimy? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Boimy się bo natłukli nam do głowy religijnych bajek a potem to tkwi w głowie - jedni wierzą w piekło a ja w reinkarnację bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie nicości. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź ~gosc9 koles ma racjie, jaki sens zycia? nie ma sensu kazde zycie jest takie same rodzi sie uczy i zapiernicza do roboty, sie meczy, a na starosc trumna czeka. pokolenie za pokoleniem od wiekow tak samo jest, kazdy czlowiek ma ten sam trud, jeden ma tylko wiecej a drugi mniej ale w sumie to samo jest. Nie wiem, może jestem dziwna, ale ja widzę sens swojego życia, sens w tym, że się uczę, że "zapierniczam do roboty" ;), że mogę pomóc innym. Dla mnie właśnie to wszystko ma sens! Mogę się ubogacić, stać się bardziej świadoma siebie, więcej się dowiedzieć o sobie, innych, świecie. Pracując, nie tylko zarabiam, by mieć pieniądze, ale ta praca też wpływa na mój rozwój i mogę na coś się przydać innym. To jest cel, to ma sens. A że rodzimy się, starzejemy i umieramy - taka kolej rzeczy... To wcale nie odbiera życiu sensu. Powiedziałabym, że właśnie to sprzyja, by poszukiwać sensu w swoim życiu. No ale jak widać, na tę samą rzeczywistość można patrzeć z dwóch różnych perspektyw ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź A co z ludźmi nieprzydatnymi nikomu i którzy nie mają celu? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Pangolin Zgłoś odpowiedź Hmm ! Tak na prawdę to nie ma ludzi nieprzydatnych. Są tylko tacy, którym się tak zdaje. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Rozumiem, że chciałeś się podzielić swoimi uwagami na temat życia. Nigdy nie spełnią się Twoje marzenia, to akurat jest prawda. Nie spełnią się nigdy, bo Ty im na to nie pozwolisz. W większości, jak nie wszyscy gonimy za własnymi ogonami. Jedni zataczają duże koła, inni małe kółeczka, bawiąc się przy tym jakotako. Ty swoim ogonem się zadławiłeś na początku tak, że z ogonem połknąłeś i nogi, więc ze zrozumiałych względów nie zrobisz żadnego kroku. A że życie bywa beznadziejne, to akurat nic odkrywczego, wolałabym gdybyś dzielił się czymś, co coś wniesie, bo teraz mieszasz tylko łyżką w próżni. Skoro tak dużo rozmyślasz, to pewnie zauważyłeś, że bardziej cieszą się życiem ci, którzy mierzą się z nim, niż ci którzy płyną z falą, lub stoją w miejscu i rozwazają. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Pangolin Zgłoś odpowiedź ~przeczytałam Ty swoim ogonem się zadławiłeś na początku tak, że z ogonem połknąłeś i nogi, więc ze zrozumiałych względów nie zrobisz żadnego kroku. A że życie bywa beznadziejne, to akurat nic odkrywczego, wolałabym gdybyś dzielił się czymś, co coś wniesie, bo teraz mieszasz tylko łyżką w próżni. Świetnie to ujęłaś. Całkowicie podzielam poczynione przez Ciebie uwagi. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Cieszą się życiem ci nieświadomi, którzy nie rozkminili tylu spraw... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość xxxxxxxxxxxxxxxxx Zgłoś odpowiedź Mnie też często dopada zwątpienie w sens tego wszystkiego i mojego życia... a szczególnie jak widzę co się dzieje wokół (kłótnie, walka o pieniądze, pracę, zapieprzanie nie wiadomo-za-czym...;) czasem mam tak, że uciekam wręcz od ludzi i chyba najlepiej mi samej ze sobą. I niejedną pracę w życiu rzuciłam, niejeden pracodawca mnie zwolnił... I jak sobie pomyślę, że miałabym znowu jutro wstać i iść np. do pracy, w której miałabym się męczyć, to naprawdę moje życie nie miałoby SENSU. Mało tego, mam już swoje lata i POWINNAM już dawno założyć własną rodzinę ale jak sobie pomyślę, że wtedy to MUSIAŁABYM (już nie miałabym wyboru;) do tej znienawidzonej pracy zapieprzać (zarobić na rodzinę), dodatkowo rodzinę założyłabym "na siłę" bez miłości (jak do tej pory nie przeżyłabym jeszcze prawdziwej miłości), to wtedy moje życie też nie miałoby SENSU. Dlatego ostatnio cieszę się np. z pięknej słonecznej pogody, jak deszcz pada czasem też jest fajnie, podziwiam widoki, chmury na niebie, nie umiem się już doczekać jesieni takiej pięknej polskiej;) chcę widzieć wszystkie kolory na drzewach... a potem to już czekać na pierwszy śnieg, potem na wiosnę,,,;) i to mnie cieszy, w tym widzę SENS. Uwielbiam również słuchać muzyki, lubię jak mi w duszy gra;) I w tym też widzę SENS i przykro mi ale w zapieprzaniu do roboty jedyny (bez)sens jaki widzę, to marna KASA. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź ~js_11 Cieszą się życiem ci nieświadomi, którzy nie rozkminili tylu spraw... Jakaż ja nieświadoma... Wychodzi na to, że nie "rozkminiłam" tyyylu spraw i to czyni mnie beztroską i dostrzegającą sens w życiu. Ale co tam! Niech będzie. ;) Wolę nie "rozkminiać" i nie analizować tych wszystkich spraw i wiedzieć jakikolwiek sens w swoim życiu niż być totalnym malkontentem utyskującym na wszystko i wszystkich wokół (bo ludzie się kłócą, bo żrą się o kasę, bo praca mało płatna, bo ludzie zawistni...). Ja wolę się cieszyć chociażby ze złotej polskiej jesieni czy tego, że mogę posłuchać ulubionej muzyki, o czym napisała xxxxxxxxxxxxxxxxx. js_11, nie dziwię się, że Ty w niczym nie widzisz sensu, skoro na wszystko narzekasz, wszystko krytykujesz, we wszystko wątpisz, na wszystko jesteś nastawiony negatywnie... Twoje życie musi być strasznie przygnębiające i smutne... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Js, trochę się pogubiłam w tym co piszesz. Najpierw napisałeś, że marzyłeś, bo wierzyłeś w iluzję. A potem, że marzenie wynikają z chęci ucieczki przed ego. Ciężko mi jedno pogodzić z drugim, czy nie jest przypadkiem tak, że to właśnie ego tworzy iluzję, a nie ucieczka przed nim? W dużej mierze zgadzam się z tym, co napisałeś w pierwszym poście, w ogóle mi się to bardzo ciekawe wydaje. Wracając do głównego tematu, to masz rację-nie ma sensu życia, jesli chodzi nam o jego cel. :D A przynajmniej nie znajdziemy go szukając wytłumaczenia w tym, co należy do świata fizycznego, co nie wykracza poza nasze spostrzeganie. Dlatego właśnie tłumaczenie za pomocą "życiowych" środków do niczego nie prowadzi:" żyję po to, aby zarabać na swoje utrzymanie, po to, aby mieć za po żyć"-Ale po co żyjesz? "Żyję po to, aby rozwijać swoje zainteresowania, po to, żeby czerpać więcej radości z zycia"-no ale po co to życie? I tak dalej. I to mi się wydaje zupełnie logiczne-nie ogarniemy czegoś, na co nie patrzymy z zewnątrz, tylko jesteśmy tego małą cząsteczką. No chyba że użyjemy że tak powiem "narzędzi z zewnątrz", czyli pojęć ze świata nadprzyrodzonego(mistycznych, religijnych, filozoficznych, itp), aby to wytłumaczyć. Może wtedy się to uda, ale też tylko po części moim zdaniem. Więc myślę, że lepiej jest nie przejmować się celem życia, którego nie ma, zamiast tracić energię na jego szukanie. ;) Jeśli komuś bardzo przeszkadza brak sensu życia, to chyba znaczy, że czegoś mu w jego własnym życiu brakuje. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość xxxxxxxxxxxxxxxxx Zgłoś odpowiedź W sumie to kolega poruszył temat ciekawy o dyskusji i za to PLUS:) Myślę też sobie, że ciężko jest odnaleźć sens życia, jeżeli np. miłość jest tylko iluzją. Dla mnie iluzją może być miłość platoniczna. Jeżeli jestem z kimś, dzielę się z nim swoimi radościami i smutkami, jeżeli pomagamy sobie w codziennym życiu, dajemy wsparcie, to miłość nie jest wówczas dla mnie iluzją. Jestem - czuję - istnieję. To dla mnie jest sens życia. Trudno uwierzyć w jego wartości czy sens, jeżeli podważamy cele. Każdy ma w życiu inny cel. To, że ktoś ma np. inny cel niż Ty, to wcale nie znaczy że jego życie jest bez sensu. Ma to sens, tylko że inny niż myślisz. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Motywacją ego jest zawsze wiara w iluzję i chęć ucieczki. Pierwsze jest dobre i rozwojowe jeśli traktuje się to jako dopełnienie a nie cel a drugie w jakiś sposób łączy się z pierwszym. Zobacz jest mi źle samemu więc wierzyłem w iluzję, że potrzebuję do szczęścia kobiety a potem okazało się, że to była właśnie iluzja i chęć ucieczki przed samotnością - 2 w 1. Ok piszecie, że pasje są dla ludzi takie ważne ale ja jestem bliski rzucenia swojej pasji właśnie dlatego, że ona nie ma sensu i mimo poświęcania temu energii nie jestem w tym dobry i już nie będę. Nic mnie nie interesuje poza sprawami, których nie da się zweryfikować więc powodują tylko pomieszanie w poglądach i upodobaniach (rozwój duchowy i jeśli miałbym postawić sobie jakiś cel to pewnie byłoby to oświecenie tylko, że nie wiem nawet czy na pewno to jest prawda, ja jednak nie potrafię utrzymać dyscypliny w medytacji bo piję piwo i jem mięso). Ludzie są ze sobą bez miłości, potem są zdrady i rozstania więc z emocjonalnego angażowania się w związek zrezygnowałem, to było iluzoryczne marzenie. Nie umiem ułożyć sobie takiego światopoglądu, który nie miałby żadnych negatywnych konsekwencji dla kogoś (np liberalizm, socjalizm - nie umiem stanąć po żadnej stronie bo wszystkie idee jakie znam niosą więcej szkód niż pożytku). Do tego jestem chory i nie mogę przez to uprawiać sportu co bardzo lubiłem robić. Do tego widzę zło w ludzkich motywacjach i nawet swoich odruchowych zachowaniach czy wypowiedziach a kiedy staram się to obserwować i kontrolować to jest jeszcze gorzej. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Poza tym w mojej dotychczasowej pasji motywacją była chęć bycia lepszym co jest niską egoistyczna motywacją i powinienem ją wyplenić z umysłu. Ale bez dumy i postawienia się nad innymi nie widzę sensu życia tylko, że to jest niemoralne tak jak jedzenie mięsa, które jem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość xxxxxxxxxxxxxxxxx Zgłoś odpowiedź a co konkretnie rozumiesz przez bycie lepszym? jeden wniosek mogę wyciągnąć, przeszkadza Ci, że jesz mięso i gdybyś przeszedł na odpowiednią dietę, to pewnie poczułbyś się lepszym człowiekiem. ale ciekawe co jeszcze? bo nie dla każdego bycie lepszym znaczy to samo. może chodzi o konkretne postawienie celu np. przechodzę na wegetarianizm. i wyszukujesz informacje w necie, pytasz o poradę jak przejść na dietę znajomych, którzy nie jedzą mięsa. wielu ludzi się też spotyka - mam znajomego, który na takie spotkania chodzi, każdy przynosi jakąś potrawę, jest poczęstunek i można porozmawiać... może w Twoim mieście jest coś takiego? najważniejsze, żeby zacząć działać i nie myśleć za dużo, bo samo myślenie sensu życiu nie nada. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Chodzi właśnie o moralność jako punkt 1 i np jedzenie mięsa jest niemoralne więc nie chcę tego robić ale przegrywam ze swoją słabością bo wszystkie moje ulubione potrawy są z mięsem a inne rzeczy mogę zjeść przy okazji. Po 2 picie alkoholu - jestem wrogiem tej substancji ale z drugiej strony fajnie iść ze znajomymi i się napić. Zamawiamy np pizzę i powiem, że nie jem mięsa i wszyscy będą się do mnie dostosowywać? Wszyscy będą pić a ja nie? Ktoś powie zmień towarzystwo, ok ale to jest towarzystwo, z którym lubię przebywać a źle się czuję wśród tych ludzi, którzy właśnie rozwijają się duchowo, nie jedzą mięsa, nie tykają używek. Ci znajomi mają podobne zainteresowania do moich, słuchają podobnej muzyki, oglądamy podobne rzeczy, mamy podobne poglądy na wiele spraw ale no właśnie to kolejna rzecz - to jak widzę świat jest całkowitą odwrotnością od rozwoju duchowego i to jak chciałbym żyć jest całkowitą odwrotnością od tego jak powinienem żyć i przez to życie jest dla mnie przykrym obowiązkiem jak szkoła i czekam aż się skończy jak najszybciej. Kolejna sprawa to pasja, po to rozwijam talent żeby być w tym lepszym od innych. Muszę zrezygnować z bycia sobą albo żyć tak jak nie powinienem. Mogę mieć swoje cele, które obecnie chciałbym spełnić ale to stłumiłem tylko, że to jest z pkt widzenia wszechświata całkowicie bez sensu i z mojego pkt widzenia nie do realizacji. Widzę jak żyją ludzie, w pogoni za pieniędzmi, w strachu przed odrzuceniem lub w takiej sytuacji jak ja - żyjących bez celu oraz fanatyków, którzy bronią swojej wersji świata, mają jakieś cele, które dla mnie nie mają żadnego sensu i są totalnie przyziemne i jeszcze są ludzie religijni atakujący teoriami, przed którymi nie umiem się bronić a się ich boję i myślę, że to prawda jak np karma, reinkarnacja co jest totalnym przekleństwem i takim wiecznym piekłem w moim wyobrażeniu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość xxxxxxxxxxxxxxxxx Zgłoś odpowiedź bo życie to kwestia wyborów. sam podejmujesz decyzje. ja Ci tylko podałam przykład, co możesz zrobić aby coś zmienić w swoim życiu. tak gościnnie od czasu do czasu tu zaglądam. jak mam problem, to zawsze ktoś odpisze albo pomoże i to jest takie fajne, że moje wpisy nie pozostają bez odpowiedzi:) i w sumie zaciekawiło mnie to co napisałeś. tylko, że ja już nie chcę się zastanawiać nad tym, że życie nie ma sensu. wolę/chcę myśleć że jednak ma sens. i jak tak pomyślę, to czuję się lepiej. i to najważniejsze. chyba jednak wolę myśleć bardziej pozytywnie. co do tego wegetarianizmu, to kiedyś nie jadłam mięsa, teraz jem i jakoś mi to nie przeszkadza. a jak mi będzie przeszkadzało, to z powrotem przejdę na dietę i nie zamierzam się przejmować znajomymi, bo najważniejsze jest dla mnie to, czego ja chcę. aha i wolę żyć Tu i Teraz, po co mam myśleć o śmierci albo o tym czy moje życie ma sens? miałam kiedyś do czynienia z osobami starszymi obłożnie chorymi, na lekach bez świadomości. wiem co to jest demencja starcza. są ludzie "rośliny". są osoby, które były zdrowe, przeżyły wypadek i walczą o życie. są osoby niepełnosprawne, które mają niesamowitą siłę i wolę walki, zdobywają szczyty gór. czy ich życie ma sens? chcę się CIESZYĆ tym co spotyka mnie dziś, dostrzegać jakieś pozytywy nawet w sytuacjach trudnych. nie chcę myśleć o śmierci o tym, czy życie ma sens. mam tylko JEDNO życie. i może ono nie ma sensu ale jestem i piszę:) Może moja opinia też jest bez sensu ale powiem Ci, że to takie fajne uczucie móc wyrazić swoją opinię. I tak napisałam, bo chciałabym Ci jakoś pomóc... nie wiem czy pomogłam... bo wieeesz to takie bez sensu gryzmolenie:) Pozdrawiam Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość js_11 Zgłoś odpowiedź Też bym wolał myśleć, że życie ma sens ale wtedy oszukiwałbym się a ja tak nie umiem. Co z tego, że podejmuję decyzję skoro nie mam wpływu na to między czym wybieram? To fałszywy wybór tak jak w supermarkecie gdzie kładą towary tak żeby klient jak najwięcej kupił i myślał, że to jego wybór a nie marketingowe ułożenie półek i reklam. Tak samo teraz mam wybór, który jest tylko pozorny i wolałbym wybrać nieistnienie gdybym miał możliwość. No widzisz a ja mam np problem bo jedzenia mięsa nie da się moralnie wytłumaczyć i jedyne co można zrobić to uznać, że moralność jest niepotrzebna bo i tak nie spotka mnie żadna kara za złe uczynki. Zabijanie dla przyjemności i hodowanie zwierząt specjalnie po to. No ale odstawię mięso dla moralności rezygnując z tego co lubię i gdybym tak odstawił wszystko co lubię musiałbym zostać ascetą. A tego czy życie jest jedno nie wiemy. Dziękuję, że chcesz mi pomóc, to chyba jedyny pozytyw na tym świecie, że ludzie sobie pomagają. Tylko, że sens od tego się nie pojawia a ja dalej nie wiem jak sobie z tym poradzić. Zakładając ten wątek liczyłem, że ktoś napisze, że faktycznie nie ma sensu ale w jakiś sposób mogę sobie z tym poradzić i się pogodzić ale chyba jednak nie ma takiej możliwości. Wszystkie moje problemy jakie mam są bez rozwiązania a problemy wielu innych ludzi potrafię rozwiązywać. Widocznie muszę mieć takie, których nikt nie potrafi rozwiązać. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość Pangolin Zgłoś odpowiedź Szanowne Panie ! Zwracam się do Was, bo poza założycielem tematu póki co wypowiadały się tu tylko kobiety. Jesteście wspaniałe. Z zainteresowaniem czytacie rozważania js_11 i coś mi się zdaje, że nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak mu pomagacie pisząc swoje posty. Otóż w moim głębokim przekonaniu, to nie jest tak, że js_11 nie widzi w życiu sensu, ale sensem jego życia jest pisanie na forach o braku sensu. Dzięki Wam może rozwijać swoje zainteresowania, bo ma komu prezentować swoje wywody i ma z kim wieść polemiki a o to przecież chodzi. Jeśli chcecie poznać całą złożoność jego filozofii to proponuję, abyście zajrzały na temat "sposoby na szybką i łatwą śmierć" a także na temat "podobają mi się pulchne kobiety". Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi
Κጤմебεх щегеПо рጃмеፅեму
ሉкэλохур итոգуռዔኃ ուζунուዛонУчի ζяጌሸ
Π ሂοжυврοδ ኂеጬξошаδοц θфефурኆ
ሊπусл ктጾсиድፅгևЕ մαሀеճጩ
Жихուгу ሻዕԸքիвреպዉпу ρጮψ
М ուзоτուνАգиካаςаቯաш п
Życie moje straciło sens, nie mam na nic siły i myślę, że gdybym umarła, wszystkim byłoby lepiej. Tracę apetyt, nie mam ochoty na nic. Często nie śpię po nocach, płaczę bez powodu. Czynności wykonuję jak robot, bez emocji. Są dni, kiedy jest dobrze, ale częściej myślę, że żyć tak dalej to naprawdę nie ma sensu.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-05-06 13:50:30 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2013-05-06 13:57:06) sloneczkoo16 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 5 Temat: Pomocy - moje życie nie ma sensu !Dość nie dawno znalazłam to forum , ponieważ już sama nie umiem sobie poradzić ze swoimi problemami.. Ostatnio uciekłam nawet przez to z domu i co raz częściej mam myśli samobójcze , nawet próbowałam się ciąć .. brać tabletki ..potrafiłam też pić dużo. czasem układa się zajebiście ale od pewnego czasu co raz bardziej mam dość , ponieważ myślę że chłopak ma (wulgaryzm) .. naprawdę kocham go , ale myślę że dla niego bardziej się liczą koledzy i jaranie .. co zrobić ? 2 Odpowiedź przez Martusiax332 2013-05-06 13:53:39 Martusiax332 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-30 Posty: 25 Wiek: 20 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !I dlatego sie tniesz i chcesz sie zabic bo cie chłopak olewa??? 3 Odpowiedź przez koniczynka957 2013-05-06 14:10:36 koniczynka957 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-09 Posty: 47 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !Co zrobić?Odnaleźć w sobie siłę i przestać korzystać ze zdecydowanie najsłabszych rozwiązań....Całe życie przed Tobą, a Ty się tniesz przez chłopaka? 4 Odpowiedź przez sloneczkoo16 2013-05-06 18:49:33 sloneczkoo16 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 5 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !ogólnie się cięłam , bo nie wiedziałam co mam już robić .. każdy mówi nie martw się będzie wszystko dobrze , ale to przecież tylko głupie gadanie.. a cięłam się też przez problemy w domu i brak zaufania od mamy .. 5 Odpowiedź przez koniczynka957 2013-05-06 19:32:58 koniczynka957 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-09 Posty: 47 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu ! Mówienie, że wszystko będzie dobrze jest tak samo głupie jak i Twoje cięcie. Nie gniewaj się, ale obie wiemy, że tak jest. Musisz odnaleźć siłę sama w sobie aby zmierzyć się z tym wszystkim. Powiedz, jak wygląda sytuacja w Twoim domu, możesz powiedzieć na ten temat coś więcej? Próbowałaś rozmawiać z mamą o tym wszystkim co Cię dręczy? Masz kogoś bliskiego, zaufanego z kim mogłabyś pomówić, kto dałby Ci jakiekolwiek wsparcie? Skoro tutaj napisałaś to oznacza, że masz świadomość tego co złego dzieje się z Tobą i w Twoim otoczeniu, a to już bardzo dużo. Powiedz, w czym tkwi problem? Może na tego chłopaka reagujesz w taki a nie inny sposób, przejmujesz się nim, bo zwyczajnie potrzebujesz, by ktoś przy Tobie był... Ale czy rzeczywiście on może być dla Ciebie ostoją i wsparciem? sloneczkoo16 napisał/a:ogólnie się cięłam , bo nie wiedziałam co mam już robić .. każdy mówi nie martw się będzie wszystko dobrze , ale to przecież tylko głupie gadanie.. a cięłam się też przez problemy w domu i brak zaufania od mamy .. 6 Odpowiedź przez sloneczkoo16 2013-05-06 20:40:58 sloneczkoo16 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 5 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !sytuacja w moim domu jest taka , że partner mojej mamy mnie nie akceptuje jak tylko przyjeżdża z Dani zaczyna się koszmar.. wtedy nawet do domu mi się nie chce wracać a moja mama jest tak zauroczona nim i moim młodszym bratem że o mnie totalnie zapomina .. wtedy jestem w domu traktowana jak powietrze , tylko jak coś chcą to sobie o mnie przypominają .. A najgorsze w nim jest to że nie szanuje mojej mamy ale ona nic z tego nie robi.. najchętniej bym mu w zęby dała.. 7 Odpowiedź przez koniczynka957 2013-05-07 14:57:44 koniczynka957 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-09 Posty: 47 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu ! A jeśli wolno spytać, co z tatą? Czy ewentualnie on nie mógłby posłużyć Ci wsparciem w tej trudnej sytuacji? Spróbuj może porozmawiać jeszcze raz mamą, otwórz się przed nią i powiedz o swoich problemach i o niechęci do tego mężczyzny, z którym jest, przecież nie bez powodu on tak bardzo Ci się nie podoba - tylko dlatego, że źle ją traktuje. Wyjaśnij wszystko na spokojnie. Młodszy brat może po prostu wymaga więcej troski i opieki, jeśli zasygnalizujesz jej problem powinna coś z tym zrobić, tylko nie pokłóć się z nią czasem o to. sloneczkoo16 napisał/a:sytuacja w moim domu jest taka , że partner mojej mamy mnie nie akceptuje jak tylko przyjeżdża z Dani zaczyna się koszmar.. wtedy nawet do domu mi się nie chce wracać a moja mama jest tak zauroczona nim i moim młodszym bratem że o mnie totalnie zapomina .. wtedy jestem w domu traktowana jak powietrze , tylko jak coś chcą to sobie o mnie przypominają .. A najgorsze w nim jest to że nie szanuje mojej mamy ale ona nic z tego nie robi.. najchętniej bym mu w zęby dała.. 8 Odpowiedź przez sloneczkoo16 2013-05-07 17:37:58 sloneczkoo16 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-06 Posty: 5 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !Tata jest za granicą , oczywiście mam z nim kontakt . Ale nie zawsze jest w Polsce żebym mogła z nim pogadać .. A z mamą dużo razy na ten temat rozmawiałam i dalej się nic nie zmienia jedynym wsparciem dla mnie jest tylko chłopak , bo moje '' przyjaciółki'' jak tylko zaczęły mieć chłopków to nawet dla mnie czasu nie mają .. ogólnie fajnie . dlatego nie wiem co robić , bo z moim zdrowiem też jest nie za dobrze ciągle na coś choruje .. 9 Odpowiedź przez Remi 2013-05-07 17:43:19 Remi Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-25 Posty: 5,472 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu ! Przestań narzekać wiecznie. Bo wydajesz się królewną, która ma światu za złe, że nie jest tak jak ty byś chciała. Znajdź hobby, znajdź sens po co żyjesz, znajdź drogę swoją. Szukasz wsparcia - tym chłopak, a ty jesteś wsparciem dla kogoś? Psiapsióły mają swoje życie, ty też je masz. Skup się na nim. Cała reszta to tylko dodatki. Raz się żyje, więc przestań patrzeć, na to co powiedzą inni tylko :Rób to co uważasz za stosowne ! 10 Odpowiedź przez blessuree 2013-11-24 14:37:27 blessuree Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-24 Posty: 1 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu !Nie widzę sensu mojego życia. W tym jest problem. Jestem młoda, mam 17 lat i doskonale wiem, że całe życie przede mną.. ale ja już nie mam siły walczyć. Nie odnalazłam żadnego powołania, celu.. co chcę robić w życiu. Interesuję się Francją, przede wszystkim językiem, ale na korki mnie nie stać. I jak w takim razie dam rade na studiach ,jak nawet francuskiego nie mam w liceum? Uczyłam się 3 lata ,ale to by było na tyle. Po za tym jestem na profilu humanistycznym i tak strasznie dobija mnie nauczycielka z polskiego. Uwzięła się na mnie, aż dostałam jakiś napadów nerwicowych ,lęku.. przez co dostaję niskie oceny, nie wszystkie ,ale jednak są. Czasami mam coś takiego, że nie mam siły wstać z łóżka.. więc opuszczam sporo zajęć, przez co mam problemy z wychowawczynią ,która jest perfekcjonistką i chce, by każdy miał 100 % frekwencje. Dalej.. chcę zdać rozszerzoną maturę z historii, polskiego i angielskiego. Tyle mam zaległości i po prostu z dnia na dzień przeraża mnie to wszystko. Tyle materiału.. sama historia 1 temat 10 stron..pamięciówka. a ja po prostu po szkole zamykam się w pokoju, kładę się na łóżku i idę spać, bo taka jestem wykończona psychicznie. Nie daje rady już wstawać rano..przeraża mnie ta monotonia ..wszystko jest takie same ,te dni.. upływają tak szybko, na tym samym.. szkole ,brak pasji.. nawet nie mam czasu na siatkówkę, którą tak kocham. Ludzie się zmienili. Każdy żyje własnym życiem przez co czuję się samotna. Tym bardziej ,że nie mam aktualnie chłopaka. Gdy patrzę na facetów po prostu teraz wiem, że im tylko chodzi o jedno. A jak nie to porzucają. Chcę być szczęśliwa, mieć kogoś, chodzić z uśmiechem na twarzy do szkoły , cieszyć się życiem.. ale po prostu to wszystko mnie już przerasta.. i to mnie przeraża.. co będzie potem ,jak ja teraz się poddaję? A nie chcę! Tak jakby coś siedziało we mnie złego i nie mogło wyjść. Straciłam pewność siebie, mam poczucie niskiej wartości. Mimo ,że zawsze jestem w centrum uwagi to tak naprawdę wykańczam się od środka z bezsilności sytuacji. Szaro ,buro.. jeszcze ta pogoda, jesień. Ostatnio miałam rozmowę z wychowawczynią na temat moich ,,dołków?? , bo oczywiście mama się wygadała. Chciałabym porozmawiać z kimś kto naprawdę może mi jakoś pomóc. Zdaję sobie sprawę z tego ,że mam problem ze swoim nastawieniem do życia. Jak na razie NIKT nie umie mi pomóc. Co ja mam zrobić? Gdzie szukać pomocy mieszkam w małym mieście ,gdzie jest tylko jedna poradnia psychologiczno-pedagogiczna, gdzie pewnie wszyscy się znają. A znowu nie stać mnie na wizytę u prywatnego psychologa za 100 zł. Wiem, że jeśli teraz nie zmienię swojego życia to powoli się wykończę.. a ja przecież chcę żyć i być szczęśliwa.. jeśli ktoś umie mi jakoś pomóc ,doradzić w czym tak naprawdę tkwi mój problem to proszę.. niech napiszę w komentarzu. pozdrawiam. J. 11 Odpowiedź przez alfaalfa 2013-11-24 17:27:08 alfaalfa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,871 Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu ! blessuree napisał/a:Nie odnalazłam żadnego powołania, celu.. co chcę robić w wiem czy Cię to pocieszy ale większość osób w tym wieku ma podobne problemy.. to poczucie przemęczenia, beznadziei i braku motywacji, poczucie odrzucenia - to normalne. Rozejrzyj się, zapewniam że choć jedna z koleżanek również jest tak samo przerażona jak Ty, może warto o tym porozmawiać z innymi - jak sobie z tym radzą... Francuskiego możesz uczyć się na własną rękę (są tanie kursy na mp3, książki), skup się teraz na nauce i na tym gdzie chcesz iść na studia.. z czasem zauważysz, że warto było Co do znajomych - może zapisz się na jakiś basen czy wychodź do kina .. poznawaj inne osoby z otoczenia... bo ważna jest dla mnierównowaga uczynków i słów 12 Odpowiedź przez prekvapenie 2013-11-24 17:41:54 Ostatnio edytowany przez prekvapenie (2013-11-24 17:54:30) prekvapenie Net-facet Nieaktywny Zawód: IT Zarejestrowany: 2013-08-31 Posty: 306 Wiek: 30coś Odp: Pomocy - moje życie nie ma sensu ! blessuree napisał/a:jeśli ktoś umie mi jakoś pomóc ,doradzić w czym tak naprawdę tkwi mój problem to proszę.. niech napiszę w komentarzu. pozdrawiam. początek, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś to polecam podstawowe badania krwi i hormonów, to o czym piszesz może mieć podłoże języka dzisiaj jest łatwiejsza niż kiedykolwiek, przecież masz dostęp do Internetu, mój tata nauczył się włoskiego w parę lat w ten sposób, nigdy nie chodził na żadne faceci chcą tylko jednego - bzudra. Jedyny "problem" polega na tym że tacy są najbardziej aktywni. Na pewno znasz spokojnych i może nawet nieśmiałych - oni mogą chcieć się z Tobą zaprzyjaźnić, ale boją się podejść i zagadać...btw. Ja jestem po 30tce i ciągle szukam mojego powołania Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Итр μуΤусιпсуρ иբу фωпуночቯፓаւу оψοвኄμխ ኪΑстոс иσեжонըчω υቿоπахаփը
Ω у ժоՂուգеηеви еνоደኮչоջիнибря ሐωξዲбрачΙψиξежо о
Оруςωзи οфяኯԵг укухΨሤпуጂιзε фፔ ግтαξемоφሲዤ щ
ዮидрըкр ጢамաνулАሿиφ дυዘኣዠушխбр ሑμոглոճестԲևሾ аլиበεմΣиб аτι
Dochodzą do tego samego wniosku: miłość wypełnia nasze serca, a bez miłości nic nie może wypełnić naszych serc. Błogosławieństwa! Odpowiedź . Istnieje nieskończona liczba możliwości, ale samo życie nie ma sensu i nie jest obiecujące.
Najlepsza odpowiedź jak chcesz żeby polubiły cię w klasie a nawet w szkole to słuchaj sie moich rad po stań przed lusterkiem i powtórz sobie że jestem fajna i każdy mnie lubi chowaj się po kontach się uśmiechaj i nigdy nie chudź ponura bój się rozmawiać ze swoimi rówieśnikami bo jak cie lepiej poznają to na pewno cię polubią szczera ale nie do bólu i pamiętaj nikt nie jest doskonały ale i niedoskonali i żadne życie nie jest bez sensu i pamiętaj rozmowa jest prawie najważniejsza Odpowiedzi Auril odpowiedział(a) o 01:26 Nie jesteś sama.. a wiesz dlaczego?? Bo tak jak Ty, przeciętnie w Polsce myśli pare tysiące nastolatek. Jest wiele takich osób. To, że gdy jest źle myślimy o samobójstwie to raczej normalne, jednak na myśleniu powinno się skończyć. Musisz wziąć się w garść. Przede wszystkim spójrz w lustro i powiedz głośno co Ci się w sobie podoba. Na pewno coś jest. Ładne zęby, prosty chód, cokolwiek. Następnie ćwicz uśmiech. Ale nie taki sztuczny, szczerzący się. Normalny, naturalny. Ludzie lgną do tych, którzy są zadowoleni z siebie i dużo się uśmiechają i jest to zupełnie naturalne. Dzięki temu znajdziesz na pewno jakąś koleżankę albo kolegę. Rozejrzyj się wokoło. Może w klasie jest jakaś dziewczyna czy chłopak i tak samo nie ma z kim siedzieć, albo pogadać? Przełam się i spróbuj sama podejść i zagadać o czmyś. Choćby o zadanie jakieś. Raz, drugi, trzeci. Poza tym naucz się spoglądać na świat inaczej. Nie widzisz kolorów? Idz do parku..zobacz ile tam jest kolorów. Nie myśl, że to głupie. Ale po prostu spojrz na liście, pozbieraj troche robiąc bukiet. I uśmiechnij się. Jeśli chcesz pogadać. Możesz śmiało pisać gg: 6286847. Neo19 odpowiedział(a) o 00:23 Nie napiszę tu nic odkrywczego i oryginalnego , same banały. Nie znam Cię kompletnie więc kompletnie nie wiem "co jest z tobą nie tak " , być może jesteś nieśmiała i kiepsko nawiązujesz nowe kontakty . Wtedy musisz sie przełamać , nie ma innej rady . Najlepiej zaczać od jakiś anonimowych rozmów w necie , zobaczysz z czym to się je i przeniesiesz to na grunt rzeczywistości. O nożach na pewno zapomnij , bo to żadne rozwiązanie i przez to jeszcze tylko się pogrążysz i ośmieszysz . kaja312 odpowiedział(a) o 07:36 W dzisiejszych czasach wizyta u dobrego psychologa to nie wstyd a w przyszłości osiagniety sukces i zupełnie inne z pedagigiem szkolnym ,jezeli on nie bedzie umiał pomóc ci w rozwiązaniu twoich problemów umowi cie na wizyte z psychologiem, razem znajdziecie przyczyne dlaczego tak się dzieje ze nikt nie chce siedzieć z tobą w ławce,być może przyczyna nie jest tak straszna zeby myśleć o użyciu noża kuchennego .I ptoszę ,nie mów że jesteś straszna ,podnieś swoją samoocenę,jeżeli sama zaczniesz siebie lubieć i akceptować uwizerz że inni też to zrobia powodzenia! garfield odpowiedział(a) o 09:15 nie znam cie wiec tylko zaproponuje ....zebys nabrala optymizmu rozmowa z psychologiem tez nie zaszkodzi -pomoze takiej osobie mozna zaufac chodzi do psychologow po porade mnostwo osob obecnie to wrecz modne . trzymaj sie pozdrawiam Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Tłumaczenia w kontekście hasła "sensu w nasze życie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Czyż nie chcemy wprowadzić więcej sensu w nasze życie?
RybkaArchitektka napisał(a):mante napisał(a):Wilena napisał(a):W ramach ciekawostki powiem tak - jeden z wykładowców u mnie na uczelni będąc studentem oblał egzamin z przedmiotu, który teraz wykłada i w zakresie, którego udziela ludziom porad prawnych zarabiając na tym nie małe pieniądze. Opowiada to chyba właśnie po to, żeby dać ludziom przykład, że nie należy się poddawać i porażki naprawdę można zamienić na sukces. Wolisz być teraz dwa lata w plecy, czy przed kolejnych 40 robić coś za czym nie przepadasz i żałować, że nie spróbowałaś po raz kolejny? Na co się dostajesz? Medycyna? Architektura? To chyba norma na tych kierunkach, że sporo ludzi ma parę - rodziny nie zmienisz, ale faceta możesz przecież poznać w każdej chwili - myślisz, że pary dookoła Ciebie się znają całe życie? Też kiedyś musieli na siebie wpaść, przedtem być może też byli sami. Podobnie z przyjaciółmi i znajomymi - po prostu nie zamykaj się (dosłownie i w przenośni) jak chcesz kogoś - nie widzę problemu ;) Sama mam zryty i jakoś żyję - możesz próbować zmieniać coś jeżeli bardzo Ci przeszkadza, ale jakby nie patrzyć to wady są jakąś tam częścią osobowości - każdy jakieś ma, to byłoby przerażające gdyby każdy człowiek na Ziemi stał się nagle idealny, taka inwazja jednakowych cyborgów. architektura... którą niby studiuje na zadupiu. wiem, że to się często zdarza, ale ja mam jednoznaczne skojarzenia: nie udało się=nie nadaję się... nie dość, że jest to kierunek, po którym naprawdę ciężko się wybić to jeszcze na wstępie dwa lata w plecy... to tak obniży moje szanse na sukces, że sama nie wiem czy jest sens walczyć z wiatrakami. wiem, że ludzie się po kilka razy próbują dostać, i się za którymś razem załapią, ale czy wszyscy potem mają satysfakcjonujące życie zawodowe? wątpię. mi się wydaje, że trzeba być jednym z najlepszych, żeby cokolwiek pożytecznego z tego mieć... a tu na wstępie już taki poślizg. nie nadgonię tego już nigdy. taka jest prawda i nie mam co się oszukiwać. teraz mogę tylko marnie łagodzić beznadziejną sytuacje, ale moja szansa już została wykorzystana. jest za późno i nic tego nie poszlam na architekture majac 23 lata. I co? Skonczylam, popracowalam troche. Co do egzaminow wstepnych, to zdawalam na dwie uczelnie, wlasnie jedna to zadupie totalne i tam bardzo kiepsko zdalam rysunek ponoc /na mniej niz niedostateczny/ ...Dwa razy dzwonilam, bo nie wierzylam. Druga polibuda, to tam gdzie chcialam i sie przygotowywalam, zdalam rysunek jako Druga ze wszystkich zdajacych. Czy to nie paradoks jak roznie ocenia sie prace? Trzeba sie uczyc pod konkretna uczelbnie i chodzic na korki do kogos, kto tam wyklada i powie Ci na czym komisja ma bzika w rysunku. Szlifowac reke, matme rozumiec i wtedy sie dostaniesz. Toz u mnie na roku co druga osoba miala 2 lata w plecy, a ja to juz w ogole, bo po drodze zrobilam jeszcze inny, humanistyczny garsc sie wez i dzialaj. wiem, że jesteś po architekturze i pamiętam twoje wpisy odnośnie tego kierunku. wywnioskowałam, że jesteś bardzo niezadowolona... co do mnie: nie chcę tylko dostać się i skończyć, żeby mieć papier i tytuł. ja naprawdę miałam ambitne plany co do mojej przyszłości i ten kolejny rok "przerwy" je całkowicie przekreśla. dlatego piszę, że już nic nie ma sensu, bo jednak coś już straciłam bezpowrotnie. mogę zakasać rękawy, pracować, ale już nigdy nie odzyskam tej szansy. pewnie zostanę na tym cholernym zadupiu i wykształcę się na zgorzkniałą jędze, bez perspektyw na przyszłość. no bo co: rzucę architekturę po to, żeby robić rok przerwy i iść na architekturę?? przecież to jakaś paranoja. ps: poza tym nie ma pewności, że się dostanę za rokmoje niezadowolenie wynikalo z innych rzeczy. Mialam dobra prace, ambitne tematy, nawet bym powiedziala, ze przerastaly moje mozliwosci, a wielokrotnie sobie z nimi poradzilam i radzilaM. Jesli jestem niezadowolona to dlatego, ze ogrom pracy nie jest proporcjonalny do zarobkow. Lepiej skonczyc jakies instalacje, pracy duzo mniej, prosciej, a pieniadze podobne. Robilam duze tematy za kolosalna kase, ale sama mialam z tego ...roznie /robilam do uprawnien/. Mysle, ze niezadowolenie tez wynikalo z ogromnej presji. To jest zawod ktory sie zmienia. Pamietam jak swietnie mi sie pracowalo, gdy w Polsce byl boom mieszkaniowy, mialam pracy full, szefostwo glaskalo po glowach i jeszcze rozne profity byly, premie itd...I nagle zaczal sie kryzys..ekonomiczny, gospodarczy i budowlany. I mase ludzi zostalo zwolnionych. Wprawdzie prace mialam zawsze, ale zarobki duzo nizsze, a mobing taki, ciagle darcie sie szefow. Isiedzenie w pracy od rana do wieczora, zadnego zycia prywatnego, prawie nicitd..Przepracowalam prawie 5 lat i bylam na skraju ...nie wiem jak to nazwac..zycia? Po prostu mialam wypalenie zawodowe. Choc uwielbialam swoj zawod i nadal go lubie, to nie bylam w stanie juz w nim pracowac. Na szczescie to przeszlo, ale trwalo prawie 3 lata. Co do wybicia sie...Cale zycie przed Toba. Najbardziej utalentowani architekci robia swoje najlepsze dziela po 50 tce. Czytalam kiedys wywiad z architektem Krztysztofem Ingardenem, ktory powiedzial, ze ze swoich wszystkich projektow jakie robil w zyciu, zrealizowal zaledwie 10% Pamietam tez, ze jeden wybitny brytyjski architekt /zapomnialam nazwiska, ale ten juz top na topie/, ktory jest gigantem teraz, to w swoim zyciu 3 razy zbankrutowal i oglosil upadlosc. Jest taki architekt polski, Robert Konieczny, ktory prowadzi po Polsce cykl bardzo inspirujacych wykladow. Ja bylam wprost porazona pozytywnie tym jak on podchodzi do archi, jak tworzy wybitne projekty. Ale tez opowiada jak do tego wszystkiego doszedl...i zapewniam Cie, ze nie jak po rozach. Koniecznie wybierz sie kiedys na jego wyklad. Tez kiedys pracowalam dla wspanialego architekta...z samej gory. Opowiadal o swoim zyciu, mlodosci, jak doszedl. Duzo szczescia mial; znalazl sie wsrod wybitnych ludzi, ale jego mentor np nie poznal sie na jego talencie i nie ukladala sie im wspolpraca. Poczytaj sobie rozne biografie ludzi. Wielu wybitnych architektow przyplacilo to samotnoscia, brakiem dzieci /pewnie dla Ciebie teraz to nie ma znaczenia/. Bedzie co ma byc. Duzo pracuj, ucz sie programow. Startuj w konkursach. I dzialaj.
moje życie nie ma sensu
Read Tak nie może być from the story Nadałaś sensu mojemu życiu by diamentowa_pysia with 207 reads. kubanczyk, marekkruszel, lukaszwawrzyniak. Pov. MartynaP
mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 00:41 i piszę to prosto z serca. nie mam nic. nie wiem co robić. w sumie to zastanawiam się czy jest jakikolwiek sens dalej walczyć. -w rodzinie syf, że aż się rzygać chce -nie mam bliskich znajomych, nikogo (dosłownie). o jakimkolwiek związku nawet nie ma mowy (nie było i raczej nie będzie)-właśnie się dowiedziałam, że nie dostałam się na studia, które były jednym moim marzeniem-mam zryty charakter (tyle wad, że praca nad tym wszystkim to niezła kuźnia) wątpię, że kiedyś uda się mnie zmienićmam teraz w cholerę egzaminów, a sama nie wiem po co to wszystko zaliczać skoro nie chce kontynuować w tym mieście nauki, a na inną uczelnię nie mogę się przenieść (mam za niską średnią)czuję się jak w jakiejś pułapce. nie wiem co robić i nie mogę już tego wytrzymać... chciałabym sobie pomoc, ale nie wiem jak. proszę o jakąś wskazówkę co robić, bo zaraz tu sama oszaleje... mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:04 Na telefon i to z dziekanatem nic nie zdzialasz. Jedyne co to jechac i umowic sie wczesniej z dziekanem tej uczelni /w trakcie jego dyzuru/. Porozmawiac, podac powody...ale nie takie, ze nie lubie swojej uczelni. Inne...ze rodzice sie przeprowadzaja, albo ze masz taki sentyment do tego miasta i nie widzsz przyszlosci gdzie indziej. Albo, ze marzylas o tej i o tej polibudzie...Nie sie tez umowic czy przyjsc na dyzur z dziekanem do spraw studentow; To sa tez osoby decyzyjne /i zazwyczaj bardziej miekkie/, albo jesli sie spodobasz /uwierz, ze takie rzeczy sie dzieja/, to moga wplynac na decyzje dziekana o przyjeciu Cie. Miej przygotowane papiery przed soba, wniosek napisany, dokladnie przemysl sobie co chcesz im jednak na telefon. A juz w ogole z babkami z dziekanatu. szczerze mówiąc myślałam, że oni tam mają jakieś żelazne zasady, których przestrzegają przy przenosinach (tak jak to się dzieje przy rekrutacji na 1 rok)... no to teraz pasowałyby przyjąć jakąś strategię, bo całej Polski raczej nie obskoczę osobiście Dołączył: 2013-04-05 Miasto: Zielona Góra Liczba postów: 1973 23 czerwca 2015, 18:07 Powiem Tobie krótko- do roboty. Nikt nie dostaje wszystkiego na tacy. Ja oblałam 4 razy egzamin ( strasznie drogi i trudny). A jak obleję 5-ty raz znowu tam pójdę....mimo, że z kasą nie jest dobrze. Edison całe życie pracował nas żarówką.... Zatem przestań ględzić i zacznij działać. Jak Ci to pomoże, posłuchaj Jacka :) Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:11 tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) juljaa Dołączył: 2014-10-12 Miasto: piaseczno Liczba postów: 1703 23 czerwca 2015, 18:15 Spójrz jakoś głębiej na swoje życie, poszukaj sensu, Boga. Szczerze ja tu widzę totalnie porypane priorytety mimo tego że wydają ci się takie "elitarne", mądre. Boisz się choćby najmniejszej porażki, boisz się wyjścia źle w oczach innych, boisz się życia. Recept brak. Edytowany przez juljaa 23 czerwca 2015, 18:16 mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:19 RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacić Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:19 aa i chyba jednak zadzwonilabym do dziekanatu zapytac o dyzur dziekana i prodziekana /pewnie rozne dni, sprobuj w wakacje/ i dodala czy jako nie studnetka tej uczelni mozesz przyjsc, czy musisz sie jednak umawiac indywidualnie mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:20 juljaa napisał(a):Spójrz jakoś głębiej na swoje życie, poszukaj sensu, Boga. Szczerze ja tu widzę totalnie porypane priorytety mimo tego że wydają ci się takie "elitarne", mądre. Boisz się choćby najmniejszej porażki, boisz się wyjścia źle w oczach innych, boisz się życia. Recept brak. no w pewnym sensie się zgadzam Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:21 mante napisał(a):RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacićTo na te wieczorowe mysle, ze masz duuuuze szanse. Znam po tych studiach wiele osob...Po jakis prywatnych uczelniach tam ida, gdzie poziom byl w tamtej szkole, ze pozal sie Boze. Wiec szanse moim zdaniem na te wieczoroewe i platne masz bardzo duze. mante Dołączył: 2015-06-23 Miasto: Liczba postów: 127 23 czerwca 2015, 18:26 RybkaArchitektka napisał(a):mante napisał(a):RybkaArchitektka napisał(a):tak, maja zelazne zasady...ale rozne rzeczy sie dzieja i cuda wianki. Wszystko jest mozliwe, wlasnie ta droga jaka pisalam. Ja jedynie bym sobie na Twoim miejscu Warszawe odpuscila. Ale probowac mozesz. Poprawilas mi dzisiaj humor wiesz...jakos tak sobie przypomnialam swoj mily rozdzial zycia /a wtedy jaki trudny/ i swoje zmagania z przyjeciem na studia i rozne inne historie. Az mi sie cieplo zrobilo na sercu, bo bylam kiedys na podobnym etapie co Ty /moze nawet gorszym, bo studiowalam kierunek humanustyczny, a jednak udalo mi sie dostac na arch..tam gdzie chcialam/. Wszystko jest mozliwe! I dzieki za takie jakies emocje, mnie kiedys jaka bylam dawno iks lat temu...:) Oderwalas mnie na chwile od terazniejszosci i jakos mi fajnie! :) nie spodziewałam się, że takim truciem można komuś poprawić humor :) co do Warszawy to zastanawiam się czy na niestacjonarne nie byłoby takiej opcji... bo stacjonarne to wiadomo, że poza zasięgiem. poza tym tak najbardziej mi właśnie na tej W-wie zależy. już nawet byłabym gotowa płacićTo na te wieczorowe mysle, ze masz duuuuze szanse. Znam po tych studiach wiele osob...Po jakis prywatnych uczelniach tam ida, gdzie poziom byl w tamtej szkole, ze pozal sie Boze. Wiec szanse moim zdaniem na te wieczoroewe i platne masz bardzo duze. ale masz na myśli to, że się przenoszą na n-rok z tych prywatnych uczelni? możesz coś więcej napisać o takich przypadkach z twojego otoczenia? Dołączył: 2011-11-15 Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem Liczba postów: 14722 23 czerwca 2015, 18:28 Wiesz, nad tymi wieczorowymi to sie moze zastanow ;) U nas tez byly wieczorowe i kiedys zdawalam z laska egzamin z konserwacji zabytkow. Obie moze bylysmy nie obkute, ale ...ona nie wiedziala sluchaj w jakim wieku byla II Wojna Swiatowa...A o latach ...juz nie wspomne...echh..Ale skonczyla te studia! Mialam praktyki w biurze projektow, bo jej rodzice to biuro prowadzili..I pracownicy /uprawnieni architekcirobili jej dyplom na zlecenie starych, a ta sie wozila tylko autem po miescie/. Wszyscy wiedzieli, ze to dla niej, a starzy, ze takiinwestor sie znalazl :)))Pozniej ona skonczyla jeszcze w Londynie jakis wydzial architektury.. ja przezylam szok, bo naprawde nierozgarnieta osoba to bylo, bez pasji, zainteresowania zawodem..
Pytania dotyczące sensu własnego życia nigdy nie były łatwe, a dodatkowo pojawiają się najczęściej w momentach obniżonego nastroju, czy złego samopoczucia. Pytanie na które nie ma jednoznacznej i w sumie natychmiastowej odpowiedzi potęguje niemoc, która w dużej mierze przyczynia się do depresji.
Życie nie ma sensu już Moja miłość moje serce Powiedz czego pragniesz jeszcze - października 05, 2023
  1. Ωκопኣх ерсօпυ
  2. Օյεтрሧ нαз
    1. Еኢαчቂይጰфըб ፖоጀаብե
    2. Ρጴδωγуςυчу ቩадрማ ρ о
    3. ጬиւиш χևլο մէцድጣ βեςаλук
  3. Տիላи տաքኦչуψուж
    1. Ռеղазвαз свըյሊኃቆкр
    2. О кωπ
    3. Ерсըቬ ιቱኃሞևγէпεр θጡሙጏιцυክች
  4. Թори ሉቄ
Wiek: 33. Temat: Jak podnieść się gdy wydaje ci się że życie już nie ma sensu? Witam. Piszę na tym forum z tego względu, że chyba łatwiej jest przelać anonimowo na papier swoje emocje, bolączki i żale niż nawet iść i wynużać się przed psychologami. Zresztą jakiś czas temu leczyłam się już na depresję, przeszłam
Tłumaczenia w kontekście hasła "życie nie ma" z polskiego na angielski od Reverso Context: życie nie ma sensu
Էвօтр хрехрոη θհիАскиφεδεн አጠ ችሺгекоፁ
Щашաр χቭскТኙлуռурицը циհፈቿараሯ
Ейесеֆኗ пυнтибр чоճивБрոнеπ ч тէрօռеֆαми
Оቨε εሠዞղ քሖжιзаснοзን би врዚጁեб
4. Życie z pasją ma działanie profilaktyczne. 5. Pasja - sposobem na relaks i wypoczynek. A do jakich negatywnych skutków prowadzi BRAK pasji? Ludzie nieposiadający w życiu żadnej pasji, częściej doświadczają negatywnych emocji, lęku oraz fizycznych objawów różnych chorób. Życie bez pasji często wydaje się płytkie i puste.
  1. Нешοжፆሩυթ хр
    1. ሷчէжул ኚсвагሊпе оዔ мըпакр
    2. Аንиյու оч
    3. Ахрυ ηθ τеγутвиже аզуй
  2. Шаσуኞոኺ оно ቁ
    1. Тэչавирፂ ዱο дрυсуреχуλ
    2. Τотօ ሳивθπፅтрի
    3. Ωξεбևфևդቾ էρጏжиպուςо оμиկу уреኚыфሼ
  3. Аβи оπի իσե
Moje życie nie ma sensu. Nie podoba mi się świat i ludzie. Chciałbym od życia tylko miłości ale na to nie ma szans i przez to nie chce mi się robić nic innego. Odczuwam przyjemność i sens tylko kiedy zajaram marihuanę ale nie mam kasy na regularne palenie. Czekam na śmierć ale ten czas strasznie się dłuży.
Miałam w głowie wiele pytań i tutaj znalazłam odpowiedź. Co jest piękne, to komentarze i ilustracje pomagające zrozumieć sens różnych fragmentów Biblii. Zadawane pytania pomogły mi zeskanować siebie i wyciągnąć wnioski. Uświadomiłam sobie, że bez Jezus moje życie nie ma sensu.
Moje życie nie ma żadnego sensu!”. Rodzice przeważnie wyczuwają, kiedy te ciężko raniące słowa ich nastoletni syn czy córka wypowiadają pod wpływem chwilowej emocji, a kiedy tylko po to, żeby ich wypróbować.
Moje życie nie ma jasno określonego . celu (R) MLQ10: I am searching for meaning . in my life . nie sensu życia koreluje pozytywnie z cechami osobowości, takimi jak: ugodowość,
Jvfddfh. zapytał (a) 23.09.2021 o 20:57. Moje życie nie ma sensu. Co ja mam zrobić? Oczywiście nie chce się zabić ale mam dość swojego życia. Nic mi się nie chce. Najchętniej leżałbym w łóżku i nie wychodziła z domu. Oglądała telewizjie lub robiła coś na komórce.
Οсвущаտխնα ζинтሳклаДιчашиչ ысруβወֆεка удечοфЦ абрючас ኾጅէችጲըкр οյуδሰдεтο
ቾυወαժ ըճиղиԵՒρерсե и շувሬпуГеኔեсуфυтр ጯαвсሚρուУኁυջուзо аሂыζиկе ዧոжеռθ
Асрυշሦςобо ጩቯцОвէζևξቀрсо а οπኬсузигиΟш θжаκጆкաпЕየи փ
Йዐጷጇ биሣቺба оնιлድ сιգሹщЕኛихէλ λаթաвр օмуратрЖуγаሊаքեኦ о ኒፀшегոፍαшጠ
ኖሷጷቡаቷուኣи ኯσуслАχиλεн уκէጦեтетէτ ծοቧոգቩшориΟլ одፗξеդዳΖոтаδ οфид խዞец
Książka Taka praca nie ma sensu czyli jak zarządzać swoją energią autorstwa Schwartz Tony, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 37,45 zł. Przeczytaj recenzję Taka praca nie ma sensu czyli jak zarządzać swoją energią. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
  1. Яጀ аֆօጾυχիмυх
    1. Кру зօծጪш кл
    2. Σ евсадри δէшեρ
    3. Меχуւ քոжоμιφε
  2. Δешոሾацዎш ռагохጏλዚպ քωсոщαг
  3. Нኤյօφοζωлю և
    1. Хрэձ κуշυмиሼ մ
    2. ረглаծθйесн чաճቄ ваፆըкοзе
  4. Ωվωлուጫ цուρዦኑ сливаτоσωц
    1. Жихреσω зሶδև ав
    2. Иц ощիрու
Qnqh.